środa, 3 marca 2010

Katharsis

Katharsisy pomniejsze



Katharsis

1.lit. oczyszczające z namiętności działanie tragedii przez wywołanie w widzu wstrząsu emocjonalnego, zwłaszcza litości i trwogi (termin wprowadzony przez Arystotelesa)

2. psych. ujawnienie pacjentowi w procesie psychoanalizy nie uświadamianych dotychczas kompleksów i uwolnienie go w ten sposób od wywoływanych przez nie objawów nerwicowych.Gilda Radner





Nie ma na świecie człowieka, który wiódłby życie wyzute z trosk, lęków i negatywnych emocji. Nawet pustelnicy żywiący się grzybkami na pustyni miewają powody do zgryzot. Najczęstszym z nich jest nim sam fakt bycia pustelnikiem.

Pomimo takiego stanu rzeczy wielu ludzi sądzi iż cale zło świata spływa po nich jak woda po kaczce, nie czyniąc żadnych uszczerbków ich psychice. To nieprawda. Zło wciera się w ludzi i jego cząstki zaczynają krążyć wewnątrz. Odkładają się tak jak cholesteror odkłada się w tętnicach, stopniowo je zamykając i doprowadzając do zatoru i wylewu. Tak samo zło - stopniowo i niepostrzeżenie ogarnia człowieka. Coraz więcej ludzkich cech obumiera, a człowiek staje się zimny, zgorzkniały, zniechęcony do życia. Aż dochodzi do wylewu, wybuchu nienawiści. Do zainfekowania złem innych... Joan Rivers



Należy temu przeciwdziałać. Dietetycy zalecają jedzenie margaryny. Coby serce mieć jak dzwonnnn :) Ale nie całkiem o to chodzi. Potrzeba czegoś więcej.

Każdemu potrzebny jest katharsis.

Coś, co uderzy zdecydowanie jak huragan w twą psychikę i wywieje to co zbędne albo zadziała miękko jak górski strumień, nieustępliwie wymywając cały brud.

Rożne są sposoby na katharsis, tak jak rożni są ludzie. Przelećmy się po tych najpowszechniejszych...
Roseanne Barr


W przednich odcinkach opisano:



· Pogo – Przy dużej dozie wyobraźni można to nazwać tańcem. Łączy satysfakcję płynącą z fizycznego zmęczenia z głębokimi przeżyciami emocjonalnymi (niemal osobista więź z dającą z siebie wszystko kapelą i poczucie zjednoczenia z otaczającym tłumem). Nie dla każdego, lecz dla tych, co polubią, wściekle wykańczające i diablo satysfakcjonujące. W warunkach niekoncertowych nałóg objawia się przeglądaniem stron ulubionych kapel i szukaniem tam wieści o planowanych trasach :)
Susan Sarandon
· Żagle – Kilka dni rejsowania po krętych przesmykach i szerokich rozlewiskach potrafi zdziałać cuda. Ukołysani spokojem i oderwani od cywilizacji odkrywamy że umiemy sobie świetnie radzić bez niej. Nabieramy pokory. Nabieramy odwagi. Nabieramy ochoty do życia.

Wady: Okrutnie się tęskni przez całą zimę.



Poza tym istnieje jeszcze wiele innych katharsisów. Występują osobno lub w zestawach. W zestawie taniej ;) Do najpopularniejszych zestawów zalicza się starożytne „Wino, Kobiety i Śpiew” oraz jego współczesna mutację „Seks, Frytki i Rock’n’Roll” ;)

Omówię je pokrótce...
Dinah Shore


· Wino - „Czasem lubię ostro się zeszmacić / Ledwo trzymam się na nogach / Lubię wtedy leżeć na chodniku / I popatrzeć w oczy Boga / I popatrzeć w oczy Boga...” T.Love. Mistrzu Zygmunt utrafił w samo sedno. Niektóre rzeczy łatwiej przełknąć popijając alkoholem. Do tego dochodzi stan upojenia... Cóż, było nie było, zawsze daje jakieś odmienne spojrzenie na parę spraw. Niby taki rzut oka na negatyw zdjęcia. A nuż dopiero tak dostrzeże się dużą białą plamę - w rzeczywistości ziejąca pustką czerń...

Ale trzeba uważać, bo to igranie z ogniem. Znaczy... o taki przykład: suszyłem raz nad ogniskiem przemoczone trampki, przywiązane na kijku. Starczyła chwila nieuwagi a zajęły się ogniem i spłonęły prawie doszczętnie. Z alkoholem jest tak samo. Trzeba uważać.
Beverly Sills
· Kobiety - patrz: Seks (tak, to jest perfidny przejaw obrzydliwego szowinizmu ;)

· Śpiew – „Śpiewać każdy może” – jak to ktoś ładnie ujął. „Choć nie każdy może tego słuchać” – zauważył kto inny ;) Rzecz jednak nie polega na śpiewaniu dla słuchaczy, a śpiewaniu dla, no... dla śpiewania. Niektóre miejsca takie jak prysznic, rejon łazienki wykorzystywany do golenia się, róg stołu weselnego, czy tez ostatnie siedzenie w autobusie podczas wycieczki szkolnej wydają się wyjątkowo sprzyjać nieudolnemu naśladownictwu popularnych przebojów. Czasem nie sposób się powstrzymać! Zwłaszcza przed tym, by śpiewać w kółko to samo. I w tym też może siedzieć katharsis. Choć osoby, które nigdy nie zdarły gardła na biwaku trzydzieści razy z rzędu fałszując „Szatan, Szatan...” nigdy tego nie zrozumieją.

· Seks – Ano cóż. Łączy odziedziczoną po zwierzęcych praprzodkach potrzebę mnożenia się z ludzką potrzebą bliskości. Udany może zaspokoić obie :) . Należy jednak przestrzec, że rozmaite systemy religijne i moralne nakładają na seks multum ograniczeń, tak że w ich myśl nie wszystko jest dozwolone i na pewno nie z każdym. Należy tez zauważyć, że każdy człowiek ma swój własny rozum i sam najlepiej wie, co jest dla niego dobre.
Bessie Smith
A. Important! Katharsis wiąże się tylko z potrzebą bliskości. Żadna wolna miłość, żaden szybki numerek w toalecie, nie dadzą tego co zbudowana od podstaw trwała więź emocjonalna. Takie życie...

· Frytki – Kto nie wierzy w niesamowite działanie frytek niech już dziś wybierze się do Mc’Donalds! Tam to prócz tak tradycyjnych polskich specjałów jak bigos czy pierogi serwują właśnie ów zatorebkowany przysmak. Wiedzieć ci trzeba czytelniku, że w gąszczu frytek żółtych skrywa się jedna jedyna Złota Frytka. Może mieć kształt falliczny, kształt śruby do traktora lub jakikolwiek inny kształt. To akurat nie gra roli. Liczy się to, że jest złota. I magiczna! Spełni twoje 3 życzenia.
Barbara Stanwyck
Koleżanka poprosiła pewnego razu Złotą Frytkę, by ktoś wniósł w jej życie nieco wsparcia, światło i dużo ciepła. Jeszcze tego samego dnia dostała telefony z ofertami od zakładu elektrycznego, firmy udzielającej pożyczek na wysoki procent, a także od producenta ogrzewania podłogowego. Tak więc.. Warto!!!

· Rock’n’Roll – Wiele powiedziano już na ten temat przy okazji Pogo i Śpiewu. Dodam tylko tyle: „Muzyka łagodzi obyczaje” i to jest prawda. A załagodzi jeszcze bardziej gdy od biernego słuchania przejdziemy do bardziej aktywnych form krzyżowania rytmu z melodią...
Meryl Streep


Przydarzyć ci się mogą także katharsisy oddzielne. Samowystarczalne.

Jest ich więcej, Tzn. więcej niż myślisz, że jest :)



· Podróż – Ale nie jak japoński turysta: z minibusa – obfotografować zabytek – kupić loda – do minibusa – do następnego zabytku – szybko! Podróżowanie polega na chwytaniu atmosfery miejsca, poczuciu powolnego pękania bariery odległości, na magii skrzyżowań i finezji drogowskazów. Ale i nie tu jest katharsis pogrzebany.
Shirley Temple
Tak naprawdę chodzi o wdrapanie się na szczyt piramidy potrzeb ludzkich, złożonej (od dołu) z jedzonka, i różnych takich, z bezpiecznego dachu nad głową, z przynależności do jakiejś grupy i – na samym samego wierzchołku - z samospełnienia. Zwykle pracuje się na to parę ładnych latek. A gdy w trasie zgubiwszy drogę, przypadkiem trafiamy na mieścinę, gdzie częstują nas kolacją i kawałkiem materaca i gdzie napotykamy grupkę podobnie zadowolonych z „poczęstunku” ludzików i jest zabawa, jest rozmowa do późnej nocy i jest spełnienie. I pracuje się na to parę godzinek. Może to człowieka podbudować, nie powiem....

· Sprzątanie pokoju – Próba zaprowadzenia ładu we własnej przestrzeni życiowej może przerodzić się w sentymentalną podróż. Rozbebeszysz wszystko, to dogrzebiesz się do takich pozostałości po sobie, których byś w życiu nie posądzał o przetrwanie. Poznajesz innego siebie – siebie z poprzednich epok. Bywa ciekawie! Naturalnie pod warunkiem, że robisz porządek raczej z rzadka. Ja nie próbuję częściej niż raz do roku ;)
Big Mama Thornton
· Rozmowa – Jest to, co tu ukrywać, najpełniejszy z katharsisów. Potrzeba dwójki lub więcej ludzi i zwykle dużo, dużo czasu. I to wszystko. Żadnych zewnętrznych stymulatorów. Co znowu nie jest do końca takim plusem – człowiek zdany na tylko własne siły nie zawsze sobie poradzi. Ciężko jest się uzewnętrzniać. Takie rzeczy jak muzyka czy żeglowanie oczyszczają cię praktycznie bez twego udziału. Tutaj musisz sam dobrze wiedzieć, co ci dolega. A przy tym mieć rozmówców, co nie zlekceważą twoich uczuć i odwzajemniać się tym samym. Jest to, co tu ukrywać, najtrudniejszy z katharsisów...
Tammy Wynette
· Egzorcyzm - Pomaga czasem odprawienie rytualnych modłów. Raz, na ten przykład, nudziliśmy się z kumplem na lekcji. Okropnie. I wtedy zajaśniał pomysł: wzięliśmy starą rękawiczkę koleżanki i obcięliśmy jej końcówki palców (rękawiczce, nie koleżance ;) , które zaraz ułożyliśmy równomiernie w kręgu niby mini-Stonehenge. Połączyliśmy „głazy” liniami, tworząc złowrogi pentagram i umieściliśmy w środku kapsel po piwie Guinness, co by było bardziej celtycko, pogańsko, klimatycznie i w ogóle. Potem zabraliśmy w/w koleżance piórnik o wyglądzie prosiaka, a innej zakosiliśmy też piórnik, tyle że przypominający łosia. Zwierzaki zaczęły wokół kręgu mistyczny taniec przyzywając niespodziany deszcz spinaczy biurowych...
Lily Tomlin
I pomogło :)

· Czytanie Pratchetta – Dla tych, co lubią fantastykę i dla tych, co jej nie znoszą. Dla tych co czują się jak idioci i dla tych co wszystkie rozumy zjadają na lunch. DLA TYCH, CO BOJĄ SIĘ ŚMIERCI I DLA TYCH, CO ŚMIAŁO PATRZĄ JEJ W TWARZ ;))) . Dla wszystkich, co chcą nabrać nieco dystansu do świata i do siebie. Gorąco polecam!

· Czytanie AM – Z okazji jubileuszu, wszystkim dzięki którym co cuś zwane Action Magiem żyje i ma się dobrze ... wielu rzeczy, zdarzeń i różnych takich, które moglibyście opisać (i zredagować ;)

I... Byle do setki dwusetki do tysiąca! :)
Gwen Verdon
· Czytanie czegokolwiek – Nie wymaga wysportowania, prądu ani pieniędzy. Wymaga za to zagonienia do roboty siermiężnej wyobraźni. No i koncentracji. Bo skupienie na historyjach nie z tej (albo i z tej) ziemi oznacza zepchnięcie swojej codzienności na bok. Oderwanie się od niej i zabranie w podróż śladem za bohaterów tych paru drobiazgów, bez których nasza osobowość żyć nie może. Robi to tym drobiazgom tak jak perełce robi wyciągnięcie z muszli małża. Wydobywa je na światło dzienne.
Dionne Warwick
· Mała wandalka – brzęk szkła, latające wióry spróchniałego drewna, odpryski tynku, strzępy poduszek, skrawki papieru, ogień, huk wybuchy, wszystko w drobny, drobniutki pył! Ufff.... I nie kręcić mi tu nosem. Wyżycie się na martwych, choć opornych przedmiotach, w niepojęty dla mnie sposób zwiększa poziom zadowolenia z życia. To fakt. Sprawdzałem. Bardzo wciąga. Przydaje się też pamiętać o dwóch sprawach:

1) Jak już chcesz coś dewastować, to niech to będą TWOJE rzeczy, dobra?

2) Postaraj się by nikt postronny cię nie obserwował. Bycie przyłapanym z przegryzioną kredką w zębach jest taaakie krępujące... ;)

· Pisanie – Można się poczuć lepiej dzięki pisaniu. Ofcozz nie dzięki pisaniu jakichśtam artykułów z przemyśleniami, pokręconych opowiadań czy wierszy. Takie badziewy to dzisiaj same lamusy piszą. Żenada normalnie. Dziś stuka się luzackie esemesy, bo 256 znaków to styknie na wszystko. Nawet na wyznanie miłości. O ile będzie sofciarskie i lajtowe, ma się rozumieć.
Dinah Washington
· Sygnał – A jak ci szkoda kasy na esemesa, zawsze zostaje zabawa w empatię komórkową. Działa to tak: Późnym, późnym wieczorem zaczynasz intensywnie myśleć o pewnej osobie. Wyobrażasz sobie, co ona robi, jak się czuje... Aż wreszcie wysyłasz jej króciutki sygnał komórką swą i... myślisz dalej i jeszcze intensywniej. Przewidujesz jej reakcję na twój dzwonek, drobne czynności z nią związane, wraz z... momentem oddzwonienia. Gdy czujesz, ze to JUŻ, pstrykasz palcami (ewentualnie walisz głową w ścianę, po czym tracisz przytomność ;) i jeśli w tym momencie zadzwoni komórka... Wygrałeś! W nagrodę możesz iść spać.

Zabawa pozwala doskonale wychodzić z siebie.

Oprah Winfrey

I tu tkwi sekret katharsisu. Tego i wszystkich innych. Wychodzisz siebie i zerkasz na własną osobę nieco z dystansa. Zobaczysz belkę we własnym oku, zobaczysz robactwo w bebechach - wywalaj to co rusz! A zło cię nie ogarnie.

Któryś z powyższych sposobów MUSI poskutkować.



A jeśli nie? Cóż, zawsze zostają katharsisy zapasowe...

Katharsis: Żagle

Katharsis: Żagle


Fascinating
Nie od dziś wiadomo, że sporą część samczej populacji fascynują samochody. Sportowe w szczególności. I choć skala poznanych przyczyn rozciąga się od tych czysto praktycznych po takie, o których pan Freud miałby wiele do powiedzenia, większość kobiet pojąć tego nie jest w stanie. Niedorzeczne wydają im się te jęki zachwytu nad porywającym zarysem tyłu, czy też nad fantastyczną złożonością wzorów bieżnika opon... skoro przecież podczas jazdy i tak ich nie widać. A delektowanie się słodkim zapachem palonej gumy gotowe jeszcze uznać za zboczenie jakie.
Cóż, do płci męskiej jak najbardziej przynależę, ale nigdy a przenigdy nie ciągnęło mnie do czterech kółek. Stąd rytualne czczenie nadwozia, podwozia i tego pomiędzy jest mi całkiem obce. Potrafię jednak zrozumieć praktykujących ten kult.
Katharine Hepburn
Mam tak samo. Tyle, że z żaglówkami.

Starczy, że mózg skataloguje widziany obiekt jako jachcik jednomasztowy, a naraz znika otumanienie mej głowy, które nagminnie i z powodzeniem zniekształca mi rzeczywistość. Nagle wzrok staje się przenikliwy, a myśl przejrzysta. Każda komórka nerwowa szuka własnego odpowiednika podgłośnienia telewizora...
Fascynujące i godne uwagi jest wszystko: odbicia fal na idealnie okrągłych burt, łopoczące bandery i wydęte żagle, profesjonalizm w ruchach załogi, zgrani co do sekundy, raźne trzaski kabestanu przy zwrocie przez sztag , kształt kilwateru pozostałego po manewrze, ilość bąbelków w kilwaterze, ich kolor, rozmiar... Wszystko.Billie Holiday

Źródeł mojej fascynacji nie trzeba daleko szukać. Wychowałem się w miasteczku, co na mapie wygląda jak skrawki żelaza wtłaczane młotem małego jeziorka w szerokie kowadło większego. Stanowi skrzyżowanie uroczego kurortu z dziurą na głucho zabitą dechami (to pierwsze latem, drugie przez resztę cyklu słonecznego)
Sezon: Małe jeziorko ściąga plażowiczów i nielicznych amatorów nurkowania. Duże działa niczym magnes na tych już zadurzonych i tych, co dopiero mają się zakochać w żeglowaniu. Wśród nich ja, zakotwiczony tu na stałe - łódka zacumowana 100 śmiesznych metrów od miejsca, w którym powstaje sobie ten tekst.
Mahalia Jackson
Normalne szczęściarstwo. Na pokładzie od dobrych kilku latek, za sterem bodaj od czterech. Stopniowo, z roku na rok, coraz mniej rodzicielskich ograniczeń i wskazań. Ostatnio zredukowały się do "zadzwońcie, jakby wam czegoś brakowało". Nie dzwoniliśmy nigdy.
Nie obyło się bez zarażenia pasją przyjaciół. Teraz wystarczy rzucić hasło, szybki rozdział obowiązków i 24 godziny później luzujemy cumy i stawiamy żagle , by w przeciągu paru minut zniknąć za cyplem. Na kilka długich jak lata dni. Kolejna osoba połknie bakcyla. Kolejna wpadnie w to o szyję i stwierdzi, że jest jej wcale dobrze. Instynkt podpowiada, że coś musi w tym pływaniu, skoro ludziom po zaledwie jednym rejsie na widok łódki idącej w mocnym przechyle krew zaczyna szybciej krążyć, a właściciel krwi naraz pragnie być znów na wodzie i czuć uderzenia szkwału na twarzy. Instynkt ma rację.Lena Horne

Zakochanie w żeglarstwie bardzo przypomina zakochanie się w kimś. Na osobie postronnej nie zrobią wrażenia opowieści o zgubionej kotwicy czy o nabytych od ciągania lin odciskach. Tak jak i nie przekonają jej zachwyty nad kolorem piegów i krzywymi uszami wybranki serca. W obu jednak przypadkach ta cała masa równie nieistotnych, co zachwycających szczegółów stanowi zaledwie fasadę dla czegoś głębszego. Miedzy wierszami skrywa się uczucie, jakie wielbiony obiekt w nas rozbudza. W przypadku bliskiej osoby sprawa jest jasna. A cóż ludzi tak kręci w żeglowaniu? Etta James To katharsis. Zawarty między sportem, a przygodą, między szkołą przetrwania, a filozofią życia. To dla niego pływamy i o nim chciałbym nieco napisać.


Z czym to się je? (i dlaczego na surowo? ;)
Wyjdę z założenia, iż większość czytelników zamieszkuje tereny o niskim współczynniku zajeziorzenia na mieszkańca. Ergo: o sterowaniu łódką nie wie nic, czy też wie dużo mniej, niż myśli, że wie. To tak samo, jak każdy z nas sądzi, że zna się na helikopterach. Znaczy, wie, że latają i ze używają do tego śmigła... tylko... mmm.. kurcze, jak tu u diabła skręcić w prawo? Już pewnie rozumiecie...
Ale, wracając do naszych żagli... Żaglówka to nie samochód, co jeździ po wodzie. Wydaje się to teoretycznie oczywiste, ale w praktyce wiele problemów sprawia początkującym ta fundamentalna prawda.Janis Joplin

No, nie mogą uwierzyć cudaki... A przecież: tym, co odróżnia jacht od samochodu jest a) brak własnego napędu i b) wynikająca z powyższego wysoka podatność na warunki zewnętrzne. Ujmijmy to tak: samochodem, takim dżipem terenowym, wszędzie dojedziesz, w każdy kąt dotrzesz, parkowanie można powoli i bez ceregieli doprowadzić do skutku i żadna burza, żadne gradobicie nie stanie ci na drodze. Jak miło. Na łódce jest inaczej. Niestety lub stety. Fajnie jest obserwować beginnerów, jak odruchowo poszukują czegoś w rodzaju wstecznego albo przynajmniej hamulca.Fanny Kemble

Niechby lepiej poszukali życia na Marsie - ono przynajmniej jest. Statek, czy motorówka to mogą jeszcze w razie czego dać całą wstecz i zapanować nad sytuacją. Na żaglowcu zostaje jeno manewrowanie. I nie ma zmiłuj. Zakres kierunków możliwych do obrania bywa bardzo, bardzo ograniczony. Czasem (a w zasadzie to prawie zawsze ;) wiatr sprzyja tylko płynięciu w kierunku przeciwnym od zaplanowanego. To chyba jakieś kosmiczne prawo. Natura potrafi być w tej kwestii tak upierdliwa, że utrzymać kurs znaczy gimnastykować się jak cyrkowiec. Z początku ludziska strasznie psioczą, by szybko przywyknąć a nawet zakochać się.Lee Gypsy Rose

Istnieje też możliwość pływania na silniku, ale ja traktuję ją jak wypicie paru głębszych dla dobrej zabawy. Faktycznie szybciej i łatwiej, ale pewniakiem omija cię moc wrażeń dostępnych tylko bez wspomagaczy. Ech... gdyby ci wszyscy entuzjaści spalin i hałasu znali to uczucie, gdy przy dochodzeniu do kei trzeba umiejętnie wytracić prędkość - czytaj: utrafić ze zrzuceniem żagli precyzyjnie w jedną jedyną sekundę, bo okazja się nie powtórzy, a minimalna obsuwa gwarantuje wbicie się z wdziękiem i gracją w kępę trzcin, mułu i wodorostów... zaraz powyłączaliby te machiny. Tyle adrenaliny im umyka...Vivien Leigh

Wspomnieć trzeba też o innym niezwykle ważnym aspekcie podatności na warunki. O sytuacji, gdy warunki stają się wyjątkowo niesprzyjające. Nie ma mowy o przezwyciężeniu burzy czy huraganowego wiatru. Kiedy błysk na granatowym tle mówi "Precz!", sternik nie zgrywa gieroja, a kładzie uszy po sobie i wieje w krzaczory. Ten, kto ucieszy się na bliższy kontakt z żywiołem, jest zwykłym idiotą. Łódka przy burzowych podmuchach trzyma pion równie łatwo, co pasażer hamującego w miejscu metra. Nasza łajba wywraca i idzie na dno, a załogę czeka kontakt z innym żywiołem, w którym się tonie lub umiera z wychłodzenia.Ida Lupino
Nie streszczam tu filmu grozy, a piszę jak jest naprawdę - co roku są ofiary.


Cofka w czasie.
Powyższym akapitem nie chcę nikogo od żeglowania odstraszyć, a jedynie przestrzec. Chcę też unaocznić pewną istotną różnicę między bujaniem na falach, a staniem mocno na ziemi. Otóż... jest dokładnie na odwrót: To szczurek lądowy buja gdzieś w obłokach. Cywilizacja go wychowuje. Cywilizacja go psuje. Cywilizacja go ogłupia. Utrzymuje w nim złudne poczucie bezpieczeństwa i leniwego komfortu. Spełnia jego zwyrodniałe zachcianki, wmawiając mu przy tym, że jest panem świata, świata który obraca się wokół niego. I generalnie celuje w tym, by człowiek przestał sam myśleć.
Na wodzie jest inaczej.Loretta Lynn

Tu wystarczy wiaterek w kierunku ciut innym niż zachciance się zachciało, by zrozpaczone dziecko cywilizacji odkryło, że nic z tego, nic od razu - trzeba się wysilić. Zupełnie niewiadomo skąd człowieczkowi przychodziło głowy, że nie, wcale nie jest panem tego świata. Jest tylko pyłem, małym nieistotnym trybikiem w machinie kosmosu, łupinką w morzu rzeczywistości. A dla rzeczywistości to, czy tenże człowieczek płynie na fali czy fala go zakrywa, to wsio ryba, jeden grzyb, żadne wielkie halo. I wreszcie nasz przygodny żeglarz zauważa, że przeciwko kłębiącym się wokół siłom, których nie rozumie, dysponuje tak zaawansowanym orężem jak ster, dwie sztuki białego płótna, parę przetartych lin, pagaje, tudzież załoga gotowa na (prawie) wszystko. No i własne skromne umiejętności. Nabiera wtedy pokory. Ale nabiera też i odwagi.Moms Mabley
A czasem nawet zaczyna samodzielnie myśleć.

A myśleć jest o czym. Oto bowiem odebrano nam taki wytwór cywilizacyjny jak twardy i ciepły dach nad głową. Rejs polega wszak na przemieszczaniu się, a wiąże się to nierozerwalnie z szukaniem miejsca na nocleg. Kto myśli, że to bułka z masłem niech pomyśli dwa razy. Bo i nie każdy wie, że wiatr na Mazurach ma dziwną właściwość - kończy się o siódmej wieczorem. Potem cisza. Jeśli nie wymyśliłeś jeszcze, gdzie dziś śpisz, masz pecha. A jeśli ekipa jest tak liczna, jak u mnie i spanie wymaga rozbicia namiotu, najlepiej zacznij rozglądać za ładną równą polanką już od śniadania.Ethel Merman

A jeszcze lepiej, jak weźmiesz mapę i zaplanujesz trasę na najbliższe parę dni drogi.
I tak schyleni nad mapą płynnie zmierzamy ku spostrzeżeniu, że to przed nastaniem zepsutej cywilizacji czasoprzestrzeń mierzyło się dniami drogi. Cofnęliśmy się niejako w czasie do epoki, gdy na wyciągnięcie ręki nie było setek błyskawicznych połączeń z każdym miejscem globu, ale i człowiek nie był od nich uzależniony. Jesteśmy samowystarczalni. Nie rządzi nami żaden System i jest nam nienajgorzej, a nawet komfortowo.Bette Midler


Jescze trochę cofki...
Radzenie sobie bez supermarketu przy osiedlu również sprzyja tego typu wnioskom. Bo gdy dzielni żeglarze zgłodnieją, raczej nikt na wodzie nie dostarczy im pizzy pepperoni w 20min. Życie jest brutalne - na urwistym brzegu w sercu Puszczy Piskiej nie ma nic na wyciągnięcie ręki. Może prócz poziomek. Smacznego życzę ;) Z doświadczenia wiem, że nawyk myślenia o stanie zapasów na widok mijanej miejscowości wyrabia się dopiero po rejsie, na którym tego, jakże rozsądnego odruchu dotkliwie zabrakło. A jest tylko jedna rzecz, której brak na rejsie doskwiera bardziej od braku jedzenia. Picie :) . Odwodniony organizm to w warunkach lipcowych na bank organizm z udarem słonecznym...Liza Minnelli
Trzeba myśleć o wszystkim. Z czasem okazuje się to myślenie całkiem przyjemne.
Prawie jak wolność, czy co...

Heh, rozbawiła mnie raz para, przedstawiciele tak zwanej warszawki między którymi w trakcie oglądania żaglówki wywiązał się taki dialog:
- Ty, Hela! Tu nie ma prysznica!
- Prysznica?! Tutaj nie ma nawet telewizji!!!
Rzeczywiście, obecności sprzętu RTV na swej łajbie nie stwierdziłem. Co najwyżej śladowe ilości AGD. Pająki mają w czym mieszkać ;)
Zostawić na brzegu cywilizację, oznacza zostawić 88 edycję Big Brothera, doniesienia o decyzjach podjętych na zjeździe międzynarodowych polityków i reklamy nowej Dosi Kolor, zostawić swoją kolekcję płyt, Gadu-Gadu, DivXa, zdalnie sterowane samochody i bezprzewodowe czajniki... Nawet komórki tracą zasięg w bardziej odludnych stronach. Nie wychwytują już sygnałów z Zewnątrz. Ludzie też nie.
I wśród kołysania fal przychodzi taki moment, a przychodzi bardzo szybko, gdy zaczynasz się zastanawiać, co porabiali ludzie, gdy nie było ani Big Brothera, ni Gadu-Gadu, ni DivXa, ani nawet zdalnego końca świata.Joni Mitchell
Spieszę z odpowiedzią...

Zajmowali się oni Rozmową. To taki standard komunikacji szeroko rozpowszechniony zanim pojawiły się esemesy. Każdy z nas zachował wbudowany w konstrukcję szczątkowy interfejs służący tym celom. A należy tu wszystkich otwarcie ostrzec, że lwią część rejsu stanowi stłoczenie paru osób na niehumanitarnie ciasnym kawałku w kształcie łezki. Grozi ono licznym kontaktom bezpośrednim, podczas których niechybnie może dojść do użycia owego przestarzałego standardu komunikacji...Marilyn Monroe
Rozmawia się godzinami. O rzeczach tak błahych, jak sens życia i tak istotnych, jak "co dziś na kolację?". Również przy ognisku z dobrym piwem w garści. Po przeleceniu się po codziennych i aktualnych tematach zaczyna się właściwe poznawanie drugiej osoby, co skończyć się może jeden Bóg wie czym. Zwykle przyjaźnią.
Dobry kontakt między członkami załogi to podstawa udanego rejsu. A rozmowa stanowi wszak katharsis sam w sobie.


Miejsce dla każdego (i każdy na swoim miejscu :)
Dotknęliśmy przed momentem sprawy załogi i przychodzi chwila, gdy rozczaruję co niektórych. Czyli te osoby, którym żeglowanie kojarzy się z wylegiwaniem na dziobie, niczym DiCabrio uczepiony kadłuba Titanica, tyle że w stroju pozwalającym na publiczne prezentowanie gładkiej i opalonej na mahoń skóry... Z żeglarstwem ma to niewiele wspólnego. Katharsisu tak nie osiągniemy.Mary Tyler Moore
Żaglówka to nie perpetum mobile. Nie przemieszcza się sama, lecz zawdzięcza to współdziałaniu całej załogi. Stwarza to tak rzadko już wśród ludzkości spotykane poczucie, że "jedziemy na tym samym wózku". Aby tego poczucia zaznać, nie należy na dźwięk słowa "pomoc", udawać atak epilepsji, a raczej spróbować przydać się na coś na którymś z dostępnych stanowisk. Jasne, że drobna kruszyna nie sprawdzi się we wiosłowaniu, a koleś o paluchach jak serdelki nie zaszyje nimi dziurawego żagla. Jednak do spraw takich jak przyrządzanie posiłku, przetarcie pokładu, wypatrywanie wystających z wody kamulców czy zaciśnięcie łap na linie i trzymanie jej "aż powiem" to naprawdę nie jest wielka filozofia.Jessye Norman

A w zamian za odrobinkę wysiłku otrzymujemy bardzo budujące uczucie bycia komuś potrzebnym. Plus skłonność do stwierdzeń w stylu "robiąc coś dla innych, robisz coś dla siebie" czy (raz jeszcze) "jedziemy wszyscy na tym samym wózku".
Czasem myślę, że naszym politykom dobrze zrobiłoby kilka takich rejsów...


Za sterami życia swego
Sterowanie to też nie jest wielka filozofia. Praktycznie zawiera się w krótkim stwierdzeniu Latającego Holendra"Annie Oakley

"Świat choć niewątpliwie dość złożony opiera się na prostym szkielecie. Wszystko to rzeczy które można zmienić i to, co pozostaje na zawsze niezmienne.
Dlatego do życia potrzeba ci:
- pogody ducha - aby godzić się z tym czego nie możesz zmienić
- odwagi - byś zmieniał to, co zmienić potrafisz
- i szczęścia - co by ci się jedno z drugim nie pochrzaniło :)
Postaraj się zmienić jak najwięcej. Ho ho ho i butelka rumu!."
Latający Holender

Tak to wygląda na wodzie: Masz cel do którego zmierzasz, sporo dobrej chęci oraz całą masę dzikich wiatrów, co wieją zgodnie z twą chęcią, bądź jej na przekór. Zwykle są bardzo zmienne. A kierunek wiatru to nie jest coś, co możesz zmienić. Gdy na miejscu lekko popychającej cię bryzy pojawią się złośliwie odrzucające w innym kierunku szkwały, miast złorzeczyć w rozpaczy, mówisz sobie "bywa i tak" ...
I nie dajesz za wygraną.Dolly Parton
Bo są jeszcze rzeczy na które masz w wpływ, a one z kolei mają wpływ na ruch łódki. Załoga zaciska zęby i zaciska też palce na sznurach wybierając żagle do granic możliwości. Kurs ustawisz ostro pod napierający wiatr, grzejąc w nieustannym przechyle by przy wlewających się na pokład falach wyrywać żywiołowi minuta za minutą, hals za halsem, zwrot za zwrotem, coraz to więcej przestrzeni odgradzającej nas od celu. Czujnie wypatrujesz niezależnych podmuchów by choć na chwilę złapać je w żagle i przybliżyć się jeszcze trochę...Mary Pickford

Generalnie uczysz się, by liczyć na najlepsze, a spodziewać się najgorszego. A ze swojej strony być w porządku w obu sytuacjach, za każdym razem robiąc wszystko, co tylko było do zrobienia. Po X dniach pływania nie masz już tego w głowie. Masz to we krwi. Schodzisz na ląd i czujesz jak gdzieś w żyłach ci to krąży. Stykasz się na powrót z codziennymi problemami i widzisz je z perspektywy Latającego Holendra. Rzeczy zmienialne i niezmienne. A pośród nich ty z gotową strategią rozróżniania i reagowania. Wszystko stało się przejrzyste i klarowne. Bo tam na wodzie prócz ucieczki od cywilizacji i ponownego odkrycia rozmowy znalazłeś tez katharsis.
Leontyne Price
Zawsze po rejsie prócz zmęczenia towarzyszy mi poczucie takiej błogości. Ulgi, bo to co przedtem stanowiło problem, w nowym świetle katharsiu nie jest już tak strasznie zawikłane.

Takiej ulgi potrzeba każdemu z was. Stąd ... każdego z was niniejszym zapraszam na Mazury. Katharsis już na was czeka :)

Summer come back!

LATO KOM BEK!!!

Właśnie powinnam się uczyć geografii na jutrzejszą poprawę klasówki. Nie cierpię geografii, więc postanowiłam pomarnotrawić trochę czasu, która to czynność bardzo dobrze mi wychodzi. Szczególnie gdy mam się czegoś uczyć.
Właśnie niedawno oglądałam film na Ale Kino! i przypomniało mi się to, o czym ostatnio na chwile zapomniałam. Przypomniało mi się jak wygląda lato. Lato! Boskie cieplutkie lato! Wyglądam przez okno. Już jest ciemno, ale pamiętam jak wyglądał krajobraz zanim jeszcze ciemność tak brutalnie wylała się na naszą półkulę.
Oj, głowa mnie zaczęła swędzieć, idę spłukać odżywkę.Jean Harlow

Skończyłam wszystkie zabiegi związane z układaniem włosów, i teraz w spokoju mogą roztaczać wokoło piękny i jakże wiosenno-letni zapach cytrusów.
Wracając. Wciąż mamy zimę. Mniej lub bardziej upierdliwą, ale wciąż się ją czuje. Nie dość, że już drugi tydzień siedzę w domu z powodu choroby, a wypad do szkoły na klasówki jest dla mnie jak spacer dla więźnia po podwórku okalającym więzienie, to nawet nie dadzą (nie wiem kto, ci co się w górze pogodą zajmują) mi się spokojnie nacieszyć słonkiem i ciepłem. Męczący jest dla mnie każdy płatek śniegu spadający za oknem, męczące jest niebo oblepione szarymi chmurami, męczące jest zawodzenie wiatru... Pod ścianą stoi i kurzy się mój rower, z którego tak bardzo chciałabym skorzystać.Rita Hayworth

A włosy pachną.

Lato lato lato!! Chcę lato! Chcę wychodzić z domu, bez uprzedniego zbrojenia się w kilogramy ubrań, chce móc opychać się kilogramami najróżniejszych lodów, chcę chodzić na długie spacery wszędzie gdzie się da, byle było zielono, chcę wreszcie móc pływać w zimnych jeziorach lub odkrytych basenach, chcę położyć się na plaży i podziwiać potem z uśmiechem efekty mych kąpieli słonecznych, chcę potrzebować okularów przeciwsłonecznych, chcę chodzić w sandałkach, chcę na przerwie wychodzić na boisko szkolne, chcę usłyszeć upierdliwe pobzykiwanie pszczół i os, i uciekać z krzykiem, gdy któraś z nich na mnie usiądzie lub wpadnie do orzeźwiającego soku, który bym właśnie piła, chcę móc biegać na WF-ie, chcę wychodzić z domu rano, a gdy wieczorem będę wracać, żeby wciąż było jasno, chcę wyjechać na kolonie bawiąc się, i robiąc w towarzystwie głupie rzeczy, chcę śpiewać w środkach publicznego transportu, chcę jeździć rowerem wokół zimnego jeziora, poczym wykończona i gorąca wskakiwać do niego. Najbardziej mi brakuje jezior! A nie ma ich niestety w Warszawie, a jak są to wprost zniewalają czystością tak, że aż cała po nich puchnę (patrz, jeziorko Czerniakowskie). Tęsknię za oblewaniem się wodą w lany poniedziałek, za wariowaniem i bieganiem w promieniach słońca. Mówiłam już o noszeniu bardzo zwiewnych, krótkich i miłych ciału ubrań?
Sonja Henie
Mam dość ciemności, szarości, melancholijnego nastroju, w jaki wpędza ta pogoda. Zrobiłabym sobie piknik pod gołym niebem z grupką mych nienormalnych przyjaciół krzycząc i warjując jak banda przed momentem wypuszczona z psychiatryka. I wtedy jakoś kochać i zakochać się łatwiej. Mam ochotę wstać z łóżka i wrzeszcząc w niebogłosy zacząć tańczyć taniec przywołujący ciepło, okrążając pokój. Ale do tego prawdziwy by się sha-man przydał, ja mogłabym tylko jeszcze pogorszyć sytuację. Mogę jednak spróbować odgonić zimę

AKYSZ!! SIŁO WSTRĘTNA PODŁA NIECZYSTA! ZMORO LODOWATA!! POSZŁA STĄD!! PSIK!! PRECZ!!
Audrey Hepburn
Na koniec przydałaby się jakaś Marzanna heh...
Zapomniałam wspomnieć jak piękne są wieczory i noce letnie, gdy gdzieś nieopodal świerszcze wygrywają cudowną melodyjkę wśród traw... jeśli oczywiście nie znajdujemy się w Warszawie. Zresztą nieważne gdzie się będę znajdować, byle tylko przyszły te wytęsknione cieplejsze dni. Bo chyba na następne płatki śniegu zareaguję długimi i upartymi próbami przebicia się głową przez ścianę do pokoju obok...

Ps. Jeżeli ten art będzie miał możliwość ukazania się w AM mam nadzieję, że będzie wtedy ciepło...

Kofeinowe niebo.

Kofeinowe niebo.

Ponieważ miłość jest celem każdego z nas. Można oczywiście się wypierać: ja wcale nie potrzebuję kobiety, wystarczy mi chwila z jedną taką gejszą i już jestem podbudowany do działania? -tak jasne. Prędzej czy później taki koleś( ale równie dobrze kobiałka) straci grunt pod nogami i wtedy już nie będzie chodzić tylko o taką chwilę. Ale zbaczam z mojego zamierzonego tematu.Greta Garbo

Otóż mówi się że słowo: kocham, ma najwięcej znaczeń spośród wszystkich słów, i oczywiście mówi się że najwięcej w krajach zachodnich a prościej stany czy ogólniej Ameryka, i jednocześnie nigdzie nie jest tak puste. Owszem zgadzam się z tym, ale czy nie zauważamy tego przypadku w Polsce? Przecież kocham powinno się mówić do tej osoby którą się w istocie kocha a nie tylko podejrzewa. Młodzież w większości tak właśnie się zachowuje , znasz kogoś dzień dwa i co ?miłość od pierwszego wejrzenia? i gratulujcie jej bo ona się zakochała! Proszę- żałosne, zauroczyła to właściwe słowo. Otępiło jak mała czarna. Ava Gardner

A potem zaczyna się : ?bo on nie ma dla mnie czasu, woli kumpli, a Gośka widziała go z jakąś bląd panienką? No to jeśli tak, to gdzie zaufanie naszej zakochanej dziewczyny do chłopaka z którym jest?? No pytam gdzie? I co jest śmieszniejsze takie dziewczyny w wielu przypadkach udają że nic się nie stało, panicznie boją się zerwania ZNAJOMOŚCI. Buuuuuuuu.... ale wtopa . Moim zdaniem żeby z kimś być najpierw trzeba go poznać, a takie ?poczułam do niego miętę?. Judy Garland

Tak, tak po prostu Ci się fizycznie spodobał i tyle. No ale dobra, to są znikome przykłady. O, a może wrócę jeszcze do walentynek które podbijają Polskę naszą ludową;) jak świeże bułeczki mnie! Takie święto się podoba? Nam, młodzieży która ma jakieś horyzonty, większe niż kilka stuleci temu, wie więcej i ma ku temu większe możliwości. A przecież, już to pokolenie nieco starsze od nas miało swoje wspaniałe święto. I na pewno jeśli mielibyśmy przejmować cokolwiek to raczej właśnie te narodówki. Chodzi mi o ?Noc świętojańską?, no chociażby. Piękne a nawet romantyczniejsze! Podczas najkrótszej nocy w roku, czyli w noc świętojańską, w blasku ognisk panny zajmowały się wiciem wianków z polnych kwiatów (nie z mleczaków!) i aromatycznych ziół.Lillian Gish

Potem rzucały je na wodę i czekały, aż upatrzony młodzik wyłowi ich dzieło. Było też coś z dwoma wiankami i jak one się zeszły to wróżyło to bodajrze długie pożycie;). Ale gdzieniegdzie pamięta się o tym święcie (Pola Mokotowskie). Więc jeśli by połowę energii z walonychtynków przekazać na jakieś albo jakąś zabawę święto z naszej tradycji na pewno byśmy natym nie ucierpieli, a tylko zyskali! Przyznam się że to komercyjne święto nie podoba mi się i śmieszy jak żadne inne. Ja w życiu czekam na tę najprawdziwszą miłość i nie wiem czy stracę przez to ful jakiś ekscytujących ?przygód?, ale moja miłość przecież też będzie w pewnym sensie przygodą. Bo mi nie chodzi o to że nie chcę jakiś wrażeń przeżyć, nie, nie o to.Whoopi Goldberg

Bo właśnie że tak (szczególnie jak się tych wszystkich filmów człowiek na ogląda),tylko ja bym nie mogła z kimś do kogo nie mam nic prócz fascynacji fizycznej. Po prostu nie mogłabym. To musi być bratnia duszyczkaJ i tyle. Ostatnio oglądałam taki dość stary polski film, pierwszy odcinek ?Noce i dnie?, nie wiem czy kojarzycie, ale słuchajcie jak on jej idzie po te nenufary(dla mnie kaczeńce ale jak kto woli) do tego stawu i ta muza w tle, to się ma łzy w oczach. Powiem piękne! A to tylko tak nawiasem. Więc wydaje mi się że lepiej jest poczekać na właściwą osobę, ale ja wiem przecież, że jeśli bym kogoś poznała i naprawdę okazało by się, że nie wytrzymam bez niego to pewnie bym zaryzykowała, ale powtarzam po głębszym poznaniu. Ze swojego doświadczenia wiem że takie od pierwszego to zwykle krótkie epizody i nie opyla się marnować czasu.Betty Grable
Więc zapoznajcie się z duszą!

?...każdy sen zbyt długo śniony, zamienia się w koszmar ,a z takowego budzimy się z krzykiem.? A. Sapkowski

Ps. Tu chciałabym pozdrowić Siblejkę, ja także jestem zagorzałą czytelniczką Fantastyki a szczególnie Sapkowskiego. Jak zdążyłam zauważyć, każdy pisze czego słuchał to ja też: Evenescence.

Livka

O sprawiedliwości na tym świecie

Jak nie przeszedłem w konkursie informatycznym
czyli
subiektywne przemyślenia o sprawiedliwości na tym świecie

Ta historia zdarzyła się naprawdę... Do pewnego czasu uważałem, że moja wiedza na temat informatyki jest nieprzeciętna (m.in. czwarte miejsce w konkursie informatycznym na etapie wojewódzkim w roku 2001). Czas, który spędzam przy komputerze nigdy nie jest czasem straconym. Informatyka to moje hobby, pasja oraz sposób na poszerzenie wiedzy. Nie traktuję komputera jako zabawki. Traktuję go jako narzędzie do pracy... Szczególnie interesują mnie zagadnienia dotyczące wykorzystania najnowszych technologii w codziennym życiu.Marlene Dietrich

Z racji, że moją przyszłość wiążę bezpośrednio z informatyką, postanowiłem wystartować w olimpiadzie informatycznej zorganizowanej przez Lubelskie Kuratorium Oświaty (bardzo zależało mi na tym, bym został fachowo oceniony oraz bym sprawdził samego siebie).

Etap pierwszy (szkolny)

Do tego etapu wiele się nie przygotowywałem. Poszedłem z myślą, że może się uda. Godzina pisania i po wszystkim. Wyniki przyszły już za kilka dni. Okazało się, że przeszedłem do kolejnego poziomu. Z całej szkoły zakwalifikowało się 10 osób (tylko). Byłem bardzo szczęśliwy i postanowiłem, że do kolejnego etapu przygotuję się najlepiej jak tylko potrafię.Phyllis Diller

Etap drugi (okręgowy)

Polegał on na wykonaniu w domu (!) prezentacji swojej szkoły w programie Microsoft PowerPoint. Czasu było stosunkowo dużo – termin nadsyłania prac upływał po około dwóch miesiącach. Nasi szkolni informatycy zorganizowali specjalne spotkanie poświęcone tym właśnie prezentacjom (obejrzeliśmy m.in. pracę, która w ubiegłym roku zakwalifikowała się do etapu wojewódzkiego, dostaliśmy praktyczne wskazówki). Każda praca miała być podpisana pseudonimem twórcy (nie wolno było umieszczać w nich własnych nazwisk).
Isadora Duncan
Miałem dużo czasu, ale od razu zabrałem się do pracy. Na początku myślałem nad sposobem zaprezentowania mojej szkoły. Chciałem w nim zamieścić cząstkę siebie. W końcu wpadł mi do głowy pomysł (według mnie – bardzo dobry): pokaz slajdów o mojej szkole (gimnazjum nr 11) w konwencji TVN-owskich FAKTÓW. Pomysł wydał się ciekawy mojej nauczycielce informatyki, co jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do pracy. Nad pracą spędziłem kilkadziesiąt godzin. Nie była to łatwa praca. Zebrałem informacje o szkole, potem grafikę, dźwięki i animacje z Faktów. Poświęciłem wiele czasu, który mogłem spędzić na czymś zupełnie innym. Całość była niebanalna, z poczuciem humoru. Wykonałem tę pracę w 100% samodzielnie. Ale nawet gdyby było inaczej to i tak przecież nikt by się nie zorientował, że „pomagał” tata czy znajomy informatyk – można przecież było pracować w domach. Wszyscy chyba przyznają, że praca w domu nie jest ani właściwym, ani sprawiedliwym sposobem oceny umiejętności uczestników.
Gloria Estefan
Prezentacja spełniała wszystkie kryteria narzucone przez Komisję. Moja nauczycielka stwierdziła, że była bardzo dobra zarówno pod względem technicznym jak i merytorycznym (ciekawy pomysł, obfita zawartość, przedstawiłem same fakty dotyczące szkoły – „Fakty mówią same za siebie”). Pani dawała mi bardzo duże szanse na zakwalifikowanie się do finałowej 50-tki. W końcu przyszedł TEN dzień. Praca została wysłana do oceny przez Komisję.
Ella Fitzgerald
THE TRUTH IS HERE

Wyniki pojawiły się tuż po feriach. Niby nie liczyłem na przejście do kolejnego etapu, ale miałem cichą nadzieję, że się uda... Na karcie wyników stało czarno na białym: THOMAS FOX – 40/60 punktów. Zabrakło mi 8 punktów do zakwalifikowania się dalej. Jak dla mnie – dużo. Pani od informatyki poprosiła o szczegółowe kryteria oceniania. Okazało się, że przydzielono mi bardzo mało punktów za: animacje tekstowe (program ten nie oferował ich większej liczby – nie dało się zrobić nic więcej) oraz grafikę (zastosowałem grafikę z Faktów, nie mogłem jej zmienić, bo nie miałoby to sensu; była prosta, ale przejrzysta). Tylko to zadecydowało o tym, że straciłem kilkanaście punktów. Uważam, że kryteria oceniania były niesprawiedliwe. Komisja nie oceniała pomysłów. Nie oceniała nawet ZAWARTOŚCI prezentacji. Chyba równie dobrze mogłem zrobić „Pokaz o grzybach rosnących w lasach” i nikt nawet by tego nie zauważył! Najwidoczniej ocena mojej prezentacji i innych uczestników konkursu zależała od Kogoś, kto sam nie bardzo wiedział czego oczekuje od uczestników. A decyzja Komisji jest ostateczna.
Jane Fonda
Etap trzeci (wojewódzki), którego nie będzie.

Do tego etapu się nie zakwalifikowałem ze względu na niejasne moim zdaniem kryteria oceniania. Taki rodzaj sprawdzania umiejętności ucznia na etapie okręgowym nie powinien mieć miejsca. Etap ten w żaden sposób nie sprawdza wiedzy i umiejętności jej uczestników. Jestem pewien, że przy tworzeniu prezentacji wiele osób skorzystało z pomocy.
Jodie Foster
Chciałem udowodnić sobie i innym, że potrafię osiągnąć cel bez pomocy innych. .. Ale straciłem wiarę we własne możliwości. W moim przypadku nie da się już nic zrobić, ale chciałbym by moją prezentację poddano ocenie po raz drugi - dla własnego spokoju. Mam przeczucie, że nie tylko ja zostałem TAK oceniony (przypuszczam, że nikt nie oglądał mojej pracy więcej niż 1 raz).
Aretha Franklin
Chciałem przestrzec tych, którzy liczą na to, że spotkają się CHOCIAŻ z obiektywnym i sprawiedliwym ocenianiem przez konkursowe komisje. Narzucone przez komisje kryteria mogą kompletnie odbiegać od Waszych wyobrażeń. Konkursy nie zawsze wyłaniają najlepszych, a o Waszym przejściu do kolejnego etapu najwidoczniej decyduje szczęście. Ja go nie miałem...

Komuno, wróć!

Komuno, wróć!

Jadąc ostatnio do szkoły byłem świadkiem ciekawej rozmowy. Tak, wiem, nieładnie jest podsłuchiwać, ale spróbujcie tego nie czynić jadąc autobusem w takim tłoku, że pot staje się, zupełnie jak powietrze, dobrem wspólnym. Zapewniam - nie da się, tym bardziej, że i rozmowa była ciekawa.Cyd Charisse
Tak czy inaczej, słyszałem jak to starsza kobieta, dla rzetelności obrazu odziana w dość szykowny płaszcz i wymalowana jak obraz Picassa, żaliła się na czasy obecne. Jej rozmówczyni (niestety nie byłem w stanie jej dostrzec, bo nie chciało mi się odwracać) co chwilę przytakiwała twierdzeniem - za komuny było lepiej. Cholera, coś w tym musi być, skoro osoby siłą wieku bardziej doświadczone i lepiej znające się na życiu z takim uporem to powtarzają...
Patsy Cline
Chcesz cukierka?

Może i faktycznie było lepiej? Tacy górnicy na przykład - gospodarka państwa komunistycznego opiera się na szerokiej industrializacji, to i zapotrzebowanie energetyczne drogie. Jest praca.

A jeśli jest praca to i są pieniądze. Ach! Ile tego było! Tak dużo, że obywatel nawet się nie zastanawiał, co kupować - po prostu wchodził do sklepu i wykupywał wszystko co było. A jeszcze gdy był robotnikiem! Ho ho!Claudette Colbert
Ale nawet taki biedula nauczyciel miał dobrze - odfajkował swoje i jak miał czerwoną legitkę to mógł robić co chciał z dzieciakami w okolicach pierwszego maja.
Nie to co dzisiaj - żeby tyrać z gówniarzami i nawet nie móc przyłożyć szczylowi w imię sprawiedliwości socjalistycznej!

Ale dajmy spokój zawodom. Popatrzmy na władzę. Tam to w ogóle luksus. Nie ma użerania się z ustawami. Bo i jak? Skoro "Trybuna Ludu" wiedziała lepiej, to i wynika z tego, że "lub czasopisma" nie były potrzebne. Zresztą - i tak byłby spokój, bo zaraz by przyszło wezwanie na dywanik do Moskwy. A tam, jak wiadomo, czasopisma używają na podpałkę.

Tak jak władza była jednogłośna tak i ludzie byli solidarni, prawda?
Joan Crawford
Gdzie tam komu w głowie kapitalizm był! Wystarczyło, że się z władzą po cichu walczy! Wszystko było takie proste, przejrzyste. Normalnie, prawie jak system dwupartyjny w Stanach czy Wielkiej Brytanii. Tylko, że jakoś ta druga partia do władzy nie mogła się dopchać... Ale to drobniuteńki pryszcz, prawda? Ważna była sama idea. Matka Boska, oporniki w klapach marynarek. Zresztą ci na górze i tak dobrze rządzili. Nawet nie musieli się za często zmieniać i kombinować przy dożywotnich rentach dla siebie... Po co?Dorothy Dandridge
W końcu wszyscy mieli z tego pożytek. Społeczeństwo - rozrywkę i dobrobyt, bo władza dbała o kondycję obywateli (bieg slalomem pomiędzy śmietnikami z trenerem z MO), ich rozrywki intelektualne (Dziady i tak są bezsensowne, trudne do zrozumienia, więc po co wyświetlać?) i prostotę życia (co by tu kupić? Ocet z Poznania czy Warszawy?).

Zachód też miał z nas pożytek! Naprawdę! A myślicie, że te kredyty Gierka to były w imię solidarności z ideą Lenina? Pewno tak... skoro Gierek tyle wziął...
Bette Davis
...idź do Gierka...

Prasa też miała dobrze. Naprawdę, tylko zazdrościć! Tyle niewygodnych tematów odpadło! Władza była dobra, to i można było ją chwalić. Wiało optymizmem!
A zachód? Fe! Tylko stonkę zrzucali i straszyli jakąś tam wolnością słowa. Po co to komu? Zresztą - przecież bez przeszkód można było ich krytykować, więc wolność była.

...on ci da...
Ellen DeGeneres
Dobra kończę, bo więcej cenzura nie prze... znaczy się, bo za komuny było tak dobrze, że nawet nie trzeba tego opisywać. A nawet jeśli trzeba, to i tak nie za długo bo jeszcze pomyślą, żem inteligent i kartki zabiorą. I czym będę się podcierał? Portretem Bieruta?

...kopa w dupę i papa!

Fajnie było za komuny, prawda?

KONTRASTY

KONTRASTY (AUTOR: SIRHYDE)

Kontrast to, jak uczono mnie na polskim, środek stylistyczny polegający na zestawieniu dwóch przeciwstawnych elementów. Stosowany w wierszach... A ja mówię: BULLSHIT! Bo czyż kontrasty nie są także między nami? Czy w życiu nie możemy zestawić dwóch przeciwstawnych elementów?Clara Bow

Ano, możemy. Ba, często nawet robimy to nieświadomie, a najczęściej kontrasty zestawia sam los. Pierwszy, bardzo oczywisty i nieszkodliwy kontrast został celowo przeze mnie zastosowany na tej stronie. Spójrzcie na lewo od tekstu. Po lewej stronie mamy czerń, a po prawej biel. Oto najwyraźniejszy przykład kontrastu. Zresztą do tego paska po lewej często będę jeszcze nawiązywał. Ale spójrzmy też na inne przykłady kontrastów, tyle że dużo groźniejsze od takiego zestawienia bieli z czernią.Fanny Brice

Co stanie się, gdy do kontrastów w życiu dojdzie między osobami, które darzą się przyjaźnią lub miłością? Kiedy taki kontrast nie pozwoli im swobodnie żyć? Okaże się, że ich różnice w poglądach są tak wielkie, że nie mogą się dogadać? Co wtedy? Czy jedna osoba ustąpi ze swojego stanowiska i odpuści, czy też może dana kwestia będzie tak ważna dla obojga, że nie odpuszczą? A wiadomo, że racja jest jak dupa, każdy ma swoją i każdy swojej broni. Czym to się kończy? Rozstaniem, czy też tym, że jedna osoba nie będzie się czuła dobrze?Louise Brooks

Kontrasty występują też w tak obśmiewanym przez mnie Sejmie. Bo jak inaczej nazwać różnice pomiędzy poglądami posła Kaczyńskiego ["Spieprzaj, dziadu!"] i posłanki Beger ["Lubię seks jak Qń owies."]? Jak nazwać różnice pomiędzy liberalną postawą Ligi Polskich Rodzin, a polityką Sojuszu? A Hiszpania i poglądy premiera Aznara [przegrał wybory] oraz poglądy nowego premiera?Carol Burnett

Jednak jak by to było, gdyby kontrastów nie było? [tu nie ma żadnych aluzji co do DKA - wbrew pozorom] Gdybyśmy się nie sprzeczali, wszyscy byli tacy sami, mieli te same poglądy...? Czy świat nie stałby się idealny? Nie byłoby wszak żadnych wojen, nie przeszkadzałaby nam polityka posła Leppera - bo w końcu sami wygłaszalibyśmy takie poglądy. On byłby taki, jak ja. Ja byłbym taki, jak on. Wszyscy na świecie słuchaliby hip-hopu... Piękna wizja, nieprawdaż? Czy nie chciałbyś chodzić do szkoły, w której ksiądz nie wmawiałby ci, że jesteś satanistą, bo słuchasz Ironów, albo na koszulce masz podobiznę Eddie`go [tej maskotki Ironów, nie tego z AM! Jego podobiznę (tego z AM) to można nosić na innych częściach ciała, a nie na klatce piersiowej]. Powiedz, czy nie chciałbyś żyć z wszystkimi w pokoju, bo nie miałbyś się o co kłócić?Maria Callas

Na pewno odpowiesz, że tak. Jednak taka wizja wcale piękna nie jest. Wszyscy bowiem staliby się zwykłymi szarakami, bez własnych przekonań. Robiłbyś to, co inni. Nie kupowałbyś CDA, tylko XXX - bo tak się przyjęło i tak muszą robić inni. Nie słuchałbyś metalu, bo znacznie popularniejsze jest teraz techno... I jak miałbyś się wyłamywać, skoro wszyscy są jednakowi. Zostałbyś szybko zmiażdżony. Morał z tego płynie taki, że nie należy przystosowywać się do innych - skończysz wśród masy szaraków. Ludzi bez poglądów, którzy nie są sobą...Karen Carpenter

Pamiętajcie więc - jasno wyrażajmy swoje poglądy. Bądźmy po jednej, lub po drugiej stronie. Spójrzcie jeszcze raz na ten pasek po lewej od tekstu. Na jego lewej krawędzi znajduje się jeden kolor. Kolor czarny. Na jego prawej krawędzi jest drugi kolor. Kolor biały. A po środku nic nie znaczący szary. Kim są ludzie, którzy znajdują się w tej części społeczeństwa? To ludzie, których jest najwięcej. Robią to, co robi reszta. Przystosowują się do reszty, bo muszą. Noszą spodnie opuszczone w kroku - bo to jest modne. Tak samo, jak bluza z kapturem. Słuchają techno i hip-hopu* bo to jest teraz modne. Bo to jest na topie i oni też tacy chcą być. Chcą być "modni", chcą być "cool". Tylko na co im to? Skoro większość jest taka - to ja oni chcą się wybić. Gdy tacy sami są miliony Polaków... Nie mogą być lepsi. Bo w jaki sposób?Diahann Carroll

Nie wiem, czy ten tekst dotrze do kogoś z tej szarej strefy. Bo oni i tak kupują Bravo, a jeśli już kupują CDA - to tylko dla gier. Do AM nikt z nich raczej nie dotrze. Bo za dużo czytania...?

* - sam słucham hip-hopu i źle mi z tym. Serio. Zostało mi to od czasu, jak sam byłem w tej szarej strefie. Ale przejrzałem na oczy. Zmieniłem styl ubierania, sposób bycia... ale gustów muzycznych nie. Teraz dostaję za to po uszach w AM, ale tak to jest.

KROK W DOROSŁOŚĆ

KROK W DOROSŁOŚĆ



Od kilku dni mogę się poszczycić dowodem osobistym. Wg prawa polskiego jestem już osobą dorosłą: mogę głosować w wyborach, mogę też robić wiele innych rzeczy (jak np. kupować alkohol legalnie :P). Niestety z tytułu osoby dorosłej nie do końca jestem zadowolony - i chyba, każdy który przeszedł już tą barierę się ze mną zgodzi! Bo w sumie czy coś wielkiego się wydarzyło? Pomijając samą uroczystość 18-ych urodzin to nic! Owszem dostało się osiemnaście razy pachem w czułe miejsce poniżej kręgosłupa, dostało się również dość pokaźną kwotę (za którą wymieniłem swojego starego, wysłużonego Celerona 400MHz na Celerona 2.4GHz :D). Jednak nie zdarzyło się nic - co by wskazywało na moją dorosłość.Lucille Ball

Jednak słyszę coraz częściej: "Ponoć jesteś dorosły. Zrób sobie to i tamto". Precyzyjny atak wymierzony w nastolatka ;-). I co taki człowiek ma zrobić? Oczywiście udowodnić wszystkim, że jak to? On nie potrafi? Honor i pieprzona duma. Smutno... Tallulah Bankhead

Dziewczyny z przejęciem wygadują, że "teraz to już poleci". Że niby do 18-ki to życie takie powolne, a później ani się nie obejrzymy, a będziemy starymi dziadkami z chorobą reumatyczną. Jaaasne - mówcie do mnie jeszcze! Od nas samych - ludziki drogie zależy jak to będzie. Owszem - czas nam szybko mija zazwyczaj gdy pracujemy, a co ma powiedzieć taki bezdomny, który codziennie wędruje wzdłuż śmietników? Nie wiem jak Wam ale mi się wydaje, że jego życie cholernie wolno się ciągnie!!! Chyba zbaczam z tematu.Ethel Barrymore

Hmm... "Sprzedaż alkoholu osobom do lat 18 zabroniona!", "w naszym teleturnieju mogą brać udział osoby, które ukończyły 18 lat", "Film dla dorosłych (od 18 lat)". Dużo tych przywilejów. Teraz mogę już spokojnie pójść do monopolowego i kupić litr wódki, mogę się zgłosić do Big Brothera czy innego gówna, mogę legalnie oglądać filmy przeznaczone dla dorosłych! Pytam się tylko po co? To mi przecież nic nie da!Candice Bergen

Trochę śmieszą mnie niektóre sytuacje - szczególnie te, które zachodzą podczas 18-ek. Dobra - przepraszam, powinienem raczej płakać. "Nie chcesz zrobić nic szalonego? W końcu jesteś już dorosły!" Nie - przykro mi, nie chcę! Młodzież wyrobiła sobie pogląd - "skończyłem 18 lat jestem dorosły, mogę wszystko!". Gówno prawda - jesteś takim samym dzieckiem jakim byłeś dzień przed urodzinami! Dziewczyny wędrują do klubów, gdzie faceci robią striptiz. Faceci za to wynajmują na 18-ke panienkę. Ta oczywiście się rozbiera, bierze delikwenta w swoje łapska i się bawi. Co bardziej pomysłowi płacą owym panienkom dodatkowo za stosunek. Być może to pierwszy raz, a być może któryś tam - ale w końcu nie często się zdarza kochać z dziwką - prawda? "Nie chcesz zrobić coś szalonego na swoje 18 urodziny?" zapytała mnie ostatnio kumpela. Odpowiedziałem jej dosyć ironicznie: "Wiesz, szczytem moich marzeń jest przelecieć się nago po parku". Bystra dziewczyna - nie wzięła tego na serio! Raczej nie sądzę, żeby wśród czytelników Action Maga był ktoś o takich upodobaniach świętowania "wejścia w dorosłość" jak opisałem wyżej. Choć kto wie, CD-Action widziałem w różnych rękach więc niestety jest szansa, że ktoś nie powołany dotarł aż tutaj (choć mam szczerą nadzieję, że tytuł go zniechęcił - przecież taki nudny i w ogóle taki głupi - prawda?) Ingrid Bergman

Z całą pewnością kończąc 18 rok życia rozpoczynamy drogę ku dorosłości. Za rok matura, później studia, magisterka, praca, żona, dzieci itd. Więc zaczynamy powoli coś nowego. Z dziecka przeistaczamy się w dorosłego, ale jest to proces powolny. I trwa latami - a nie tak jak niektórzy myślą, że nagle stali się dorośli. Może ktoś mądry im kiedyś wytłumaczy, że tak nie jest?

Ale dowód mam :P Niech się święci 2 marca :-D

List z Okolicy

List z Okolicy

Witaj Bracie W Rozumie! Piszę ten list, by zaprzeczyć pogłoskom o upadku sztuki epistu... Episkopa... Pisania listów, w każdym razie. No i by donieść Ci, co w Okolicy słychać. Ale nim dojdę do spraw ogólnych, może wspomnę o przetasowaniu w moim rankingu Okolicznych polityków. Otóż ostatnio, z jakże zaszczytnego końca (zaszczytnego, bo dalej już jest tylko LPR, której pod uwagę nie biorę w ogóle) wysuwa się na prowadzenie... nasz Przewodniczący, nasze Słońce, Jedyny Prawdziwy Okoliczny. Czyli Andrzej (baczność!) Le Pper. Zapewne spytasz, skąd taka radykalna zmiana.Laurie Anderson
Otóż ten Obrońca Moralności i Okoliczności uratował mój dobry gust. Moje umiłowanie dla sztuki, jaką niewątpliwie jest akt. A to dlatego, że ta posłanka (jasne - powiedzą feministki - jak kobieta, to zaraz z posłaniem się kojarzy) od tych tam, lekkich obyczajów w oczach i owsa (czy innej słomy) w butach, chciała publicznie, na łamach męskiego, szowinistycznego pisma, prezentować swoje wdzięki. Pytasz, co w tym złego? Cóż. Już widok tej zacnej kobiety w ubraniu, w otoczce słów, że lubi owies jak koń seks, już samo to chwieje moim poczuciem estetyki. A co dopiero mówić o widoku całej, nagiej prawdy? To na pewno uraziłoby moje poczucie estetyki. Że co, że nikt mnie nie zmusza do zaglądania do takich pism? Jaasne. Ci, co podali do sądu twórcę jakiegoś marnego widoczku, że niby obraża ich uczucia religijne, też nie musieli go oglądać.Marian Anderson
Ale zostawmy panią Renatę w spokoju. Nie wiem, czy słyszałeś o ostatnim pomyśle naszego (nie)rządu? Otóż nasi wybrańcy chcą opodatkować prostytucję. Ciekawią mnie dwie sprawy z tym związane. Pierwsza, to jak rozwiążą sprawę karania za czerpanie korzyści z nierządu? Bo, zauważ, fiskus (więc i rząd i Okolica) chce zostać sutenerem. Brać pieniądze od kobiet... Hm... "Lekko prowadzących się". Drugą ciekawostką związaną z tym jest to, że nasi decydenci chcą wprowadzić... akcyzę od nierządu. Bardzo, ale to bardzo ciekaw jestem, gdzie będą naklejać banderolę?Josephine Baker
Dalej. Znany podróżnik, Marko Polo, obiecał, że tak jak autostradami, zajmie się infostradami. Mój modem już, na wszelki wypadek, zaczął działać gorzej. No, jeśli potem szanowny pan Marko weźmie się za uzdrawianie poczty, to czas chyba zacząć hodować gołębie. Bo tylko w ten sposób będziemy mogli ze sobą korespondować.
Tymczasem Antoś, ten, co ma słabą głowę... Pamiętasz go? Ten, co to zawsze pada w połowie imprezy, chodzi teraz dumny jak paw. Puszy się, pierś cherlawą wypina i z góry na każdego patrzy. Bo okazało się, że z nasz wszystkich, to on jest prawdziwym mężczyzną. Bo tylko on kończy imprezy przed czasem i marnie - pod stołem. W dodatku przy braku (p)oparcia. Dokładnie, jak premier, który mówił, że nie po tym, jak zaczyna, a jak kończy, poznaje się prawdziwego faceta.Lauren Bacall
Ostatnio Sołtysowa przerwała mężowi ważną konferencję i mówi, że przyszedł do niego niejaki List z pytaniem, "co z tą Okolicą". Sołtys wybiegł z konferencji zobaczyć o co chodzi. Tymczasem zebrani wpadli w popłoch, niczym kury, gdy lis wpadnie do kurnika. Ale Sołtys wrócił i wszystkich uspokoił, że to pomyłka. Że List nie pytał się, co z tą Okolicą, a co z tą okowitą. Tą, co to ją dostarczył na ostatnie zebranie. I czy ma przywieźć następną partię. Towaru, oczywiście.
Tymczasem kończę i idę zbierać dalsze wieści. Bo zanosi się na to, że działo, to się dopiero będzie w Okolicy. Tym bardziej, że nasi Czerwoni Baronowie wpadają na te same pomysły, które już dawno temu ogłosił JKM. Przypomina mi to wyważanie otwartych drzwi. I spóźnioną wyprawę po rozum do głowy.Joan Baez

Windows on the world...

Kiedy pierwszy raz wnidę w jakie zgromadzenie
By poznać ludzi, zważam pierwsze ich spójrzenie
Rozsądni naprzód spójrzą na mą nogę prawą
Głupi naprzód na lewą, którą mam kulawą

A. Mickiewicz



W analizie literackiej wierszy nigdy nie byłem zbyt dobry, powiem więcej, nie miałem o niej bladego pojęcia. Co wcale nie znaczy, że wierszy nie lubię czytać. Oczywiście Mickiewicz zawsze robi duże wrażenie, nawet na takim bezdusznym materialiście jak ja. I kiedy pewnego razu przeczytałem powyższy wierszyk ze zbioru, to naszła mnie taka myśl, że człowiek, jeśli chodzi o intelekt i emocje, nie zmienia się od wieków. Ponad setkę lat temu już wiedziano, że mentalność człowieka każe mu patrzeć najpierw na złe strony spotkanej osoby, a nie na te lepsze. Jedyne, co się zmieniło to świadomość ludzka, która spowodowała wzrost cynizmu, sprytu, materializmu i… rozwój naszej pięknej cywilizacji, której fazę kulminacyjną właśnie oglądamy, patrząc przez okno.how to install windows 7

Zawsze zastanawiałem się dlaczego w sferę społeczeństwa wchodzi również szereg cech negatywnych. Z przykrością stwierdzam, że nasza rasa to chyba uwstecznienie ewolucyjne, bo żaden z gatunków żyjących na Ziemi nie zabija się nawzajem, nie snuje planów eksterminacji współbraci, nie dane mu było skonstruować broń masowego rażenia. Ten zaszczyt przypadł nam. W przyrodzie istnieje „zasada buszu”- silny wygrywa, słaby umiera. Niestety, ale pewne jednostki z uporem maniaka starają się wprowadzić tę reformę w świat ludzi. Faktycznie ta reguła w pewien sposób już u nas funkcjonuje, ale nie aż w takiej brutalnej formie. Z moich obserwacji wynika, że ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta. W każdym gatunku jest tak, że poszczególne osobniki szanują się nawzajem, panuje u nich swoisty rodzaj tolerancji. Myślę, że schemat myślowy zwierząt można prosto zobrazować: on jest z tego samego gatunku- zatem jest to mój sprzymierzeniec. Chyba nie musze przytaczać tu schematu myślenia ludzkiego, bo jest po prostu żenujący. Zdolność kontaktu z drugą osobą jest fatalna…increase performance windows 7

Każdy człowiek ma wpisane w kartotece, że gdy spotyka nową osobę zawsze na początku za wszelką cenę stara się doszukać u niej cechy negatywne, wady, ubytki, by poprawić swoje ego czy po inną cholerę. W przypadku, gdy takowa zostanie znaleziona od razu uruchamia się dalszy schemat działania, który funkcjonuje na zasadzie algorytmu. Osoba taka nawet nie domyśla się, że jej cały charakter, wygląd, osobowość zostają całkowicie i często bezpowrotnie przekreślone, spalone, utracone. Nic nie pomoże tu intelekt, szczere dobre intencje, świetny wygląd, gdy wypowiesz jedno maleńkie złe słówko, którego nadawca za żadne skarby nie chciał usłyszeć. Istnieją od tej zasady oczywiście odstępstwa (czytaj: wyjątki potwierdzające regułę). Ale to nie zmienia faktu, że człowiekowi zawsze łatwiej jest iść po najmniejszej linii oporu. Zawsze dużo prościej jest znaleźć dziesięć wad niż jedną malutką, ukrytą zaletę. Zapewne stąd bierze się nieśmiałość, która podpowiada, że należy się cały czas bać, bo ktoś będzie szukał u nas słabego punktu, choć byłby to jedyny taki w całości.windows 7 shortcut

Wspomnieć należałoby o naszej polskiej mentalności, która stawia nas we współczesności w miejscu, w którym jesteśmy 100 lat za Murzynami. Oczywistymi symptomami naszego myślenia zamkniętego w ramy pojęcia „mentalności” są brak jakiejkolwiek tolerancji dla poglądów i zachowań innych ludzi, bycie zamkniętym na świat i resztę jednostek, świadomość posiadania monopolu na prawdę, niechęć do nowych kontaktów z ludźmi. Są to chyba najcięższe grzechy, które popełniają w myślach nasi ziomkowie (żeby nie powiedzieć ziomale). Od zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego ludzie po pierwszym kontakcie przekreślają drugiego człowieka w sposób permanentny i absolutnie nieodwracalny, jeśli mają taki kaprys. Przecież niewiedza o tej drugiej jednostce absolutnie ich do tego nie obliguje. Dziwna jest ta nasza mentalność. Jak bardzo jest to złe zjawisko można natychmiast zaobserwować przy okazji wyjazdu za granicę, np. do Niemczech. Tamtejsi ludzie, zwłaszcza młodzież, mają wpojone zupełnie inne zasady, ich mentalność jest diametralnie różna od naszej. Dlaczego więc nie możemy tego zmienić, skoro tylko krowa nie zmienia poglądów? Pytanie retoryczne.Windows Parental Controls

Opisałem problem, warto się teraz zastanowić jak zmienić tę sytuację. Jak doprowadzić do tego, żeby człowiek (nie tylko Polak) nie był tak zamknięty na kontakt z drugą osobą, która wbrew pozorom wcale nie jest dla nas tak odległa? Jak zmienić swoje nastawianie do świata, ludzi? Na pewno mamy wielką potrzebę, aby się „otworzyć”. Uważam, że jest to klucz do osiągnięcia sukcesów na wszystkich płaszczyznach ludzkiej egzystencji, jest to fundamentalna prawda, którą wreszcie trzeba odkryć, aby poprawić życie sobie i innym. Tylko w ten sposób, osiągając otwartość i tolerancję oraz dodając do tego krztynę rozsądku, można doprowadzić do polepszenia się komunikacji w zakresie naszego gatunku. Żeby zmieniać grupę ludzi wypadałoby zacząć od siebie samego. Nic nie może powstać nagle, bez wysiłku. Powolna mozolna praca może jednak przynieść duże efekty. Zatem rusz się Czytelniku, dołóż swoją cegiełkę do budowy otwartości i tolerancji w Twoim środowisku. Będzie lepiej.Disable windows Firewall

Feminizm (by PuPPy)

Tuż po lekturze mojego pierwszego arta (debiutanckiego z resztą) łatwo można stwierdzić, że nienawidzę kobiet. Ale czy naprawdę tak jest? Nie będę teraz schlebiał samicom, jak czyni to BrightWitch osobom płci przeciwnej, czyli „nam”, w celu załagodzenia sytuacji, udowodnienia nam, że Ona jednak lubi facetów (a przeciw nim wytacza swe działa). Odpowiem szczerze: nie przepadam za Wami. Nie myślcie sobie, że jestem homo, gdzież tam, po prostu uważam, że nie warto z Wami czegokolwiek zaczynać!

Macie się za „wyższe” od nas, prosty przykład ze szkolnej ławy: na wychowaniu do życia w rodzinie oglądamy film o poszczególnych fazach rozwoju dziecka w ciele matki. Na ekranie ukazuje się „coś”, nie wiem nawet co to było, ale że przypomina buźkę Aliena wszyscy kumple wybuchają śmiechem. Tymczasem na twarzach dziewcząt ukazuje się pobłażający uśmieszek, a kątem oka widać porozumiewawcze spojrzenia, z których wyczytać można zdanie: ”jak dzieci, kiedy oni wreszcie dorosną…?” Dojrzałe kobiety się znalazły! One się z tego nie śmieją, bo są już dorosłe! Wszystkie mają conajmniej dwa lata od siebie starszych chłopaków, a że oni traktują je jak dziwki to się nie liczy! I kto tu jest dziecinny? puppy names

Nie znoszę w Was tego, że ciągle tylko wymagacie. W rozmowie z Wami to zawsze my musimy zarzucić jakiś ciekawy temat, bo jak tego nie zrobimy, wyjdziemy na idiotów. Nie ma czegoś takiego, że koleżanka coś też dorzuci, ciągle czeka, milczy, a ja tymczasem staję się w jej oczach „nieinteresującym mężczyzną”, a sama jaka jest, jak nie potrafi się odezwać, wprawiając mnie tym w zakłopotanie? Nie jestem jakimś „woreczkiem z dziureczką” (pozdrawiam Wiedźmę!) z której wydobywać się musi potok słów niosący zawsze ciekawe, świeże i interesujące tematy.puppies names

Jesteście zamknięte, bardzo trudno do Was dotrzeć. Macie takie dziwne kryterium oceniania. Zaczynacie od najniższej oceny – „nieciekawy”, „taki sobie”, „ewentualnie…” , „nawet fajny”, „czemu nie?”, „może być”, „interesujący”, „super”. W miarę dalszego poznawania Wasz obiekt zainteresowania awansuje na coraz wyższe stopnie. Ale to przecież normalne – ktoś by powiedział. No tak, ale dlaczego zawsze najniższy stopień na początku? Nie mógłby być od razu np. „super”? Realistki hmm… Boicie się wiązać z kimś, kogo nie znacie, co zmusza nas do zabiegania o Wasze względy, do walki o Was, ukazywania siebie w jak najlepszym świetle po to, żeby Wam zaimponować. A wiecie, że utrzymując Waszą niedostępność odganiacie od siebie potencjalnych partnerów? Wielu z nas po prostu boi się walczyć, awansować na kolejne stopnie. Większość osób nieśmiałych to szalenie wartościowe osoby, które obawiają się, że przy lepszym poznaniu dziewczyny, okażą się w jej oczach mało interesujący, wręcz nudni, co skłania ich do jeszcze bardziej hermetycznego zamykania się. Gdybyście Wy wykazały trochę chęci, zauważacie z pewnością wokół siebie osoby zainteresowane Wami, lecz nie czyniące żadnych kroków w celu poznania Was. Eh, najlepiej by było gdybyście Wy zrobiły ten pierwszy krok, dały do zrozumienia, że jesteście zainteresowane, nie musi to być od razu rozmowa, wystarczy uśmiech, dłuższe spojrzenie w oczy, żeby ten ktoś wiedział, ża ma szanse, z pewnością wtedy ustawi się w kolejce po Wasze serce, bo sam, bez zachęty, nigdy tego nie zrobi. Jeden uśmiech i pojawia się osoba w Waszym życiu zdolna kochać Was, czcić!cute puppy names

Tworzycie swoistego rodzaju grupki, kartele. Zawsze ładna dziewczyna trzyma się tylko z ładną dziewczyną. Jest zbyt dumna, by porozmawiać, czy pobyć z chłopakiem nieśmiałym, bo on jest nudny brzydki etc. Rozmowa z nim pogarsza jej opinię w oczach koleżanek oraz całej społeczności szkolnej. Jesteście bardzo często dwulicowe w stosunku do swoich "przyjaciółek", niby kogoś lubicie, a tak naprawdę obgadujecie go za plecami. Toczycie między sobą jakieś chore wojny, zatargi, strasznie plotkujecie, co stwarza niepotrzebne problemy (coś w stylu:” Janek już cię nie kocha, bo Jolka mi o tym powiedziała, bo wie to od koleżanki, której brat jest chłopakiem siostry Ani…).

Okraszacie nas mianem niewyżytych seksualnie, Waszym zdaniem myślimy tylko o seksie. Próbujecie obalić stwierdzenie, że to kobieta prowokuje swoim zachowaniem do gwałtu. A może jest inaczej? Gwałciciel zwraca uwagę na atrakcyjny wygląd potencjalnej ofiary, a krótka spódniczka, czy „kręcenie pupą” podczas chodzenia tylko wzmacniają efekt atrakcyjności. Oczywiście normalny mężczyzna nie pomyśli nawet o gwałcie, ale napięcie seksualne z całą pewnością w nim wzrośnie. Wina leży tu po obu stronach, nie tylko po stronie „żądnego seksu samca”, kobieta także ma w tym spory udział. Gwałciciel wybiera najatrakcyjniejszą ofiarę, kobiety ubranej niewyzywająco z pewnością nie weźmie pod uwagę, co wcale nie znaczy, że macie się zakrywać kocami przed naszym wzrokiem, drogie Dziewczynki, ale trochę skromności w ubiorze z pewnością Wam nie zaszkodzi.female puppy names

Na koniec chciałbym przedstawić swój stosunek do określenia „dawanie”. Określenie to nie oznacza „dawania rozkoszy”, oznacza natomiast „dawanie swojego ciała”. To kobieta oddaje swoje ciało, a mężczyzna je bierze. Stwierdzenie, że „mężczyzna się jej oddał” jest moim zdaniem komiczne. Analogicznie, zwykło się mówić, że dziewczyna jest przystrzyżona „na chłopaka”. To chłopak z długimi włosami jest uczesany „na dziewczynę”? W naszym języku znajdują się po prostu jakieś utarte powiedzenia, przypisane każdej z płci, a zastosowanie ich w stosunku do innej płci niż do tej, do której one przynależą jest nie na miejscu.

Powoli zbliżamy się do tematu, jakim jest feminizm, bo nikt inny, jak to feministki stwarzają takie problemy, jak właśnie podjęty przeze mnie problem z zastosowaniem określenia „dawanie”, lecz "podrasowanymi samicami", czyt. feministkami, zajmiemy się już wkrótce…

I have a dream

Miałem SEN

Miałem sen. Może to nie był sen na miarę snu Martina Luthera Kinga, ale sadzę ze dobrą rzeczą będzie podzielić się z wami nim. Sen zaczyna się mianowicie sceną, gdy siedzę z moim ojcem w ogrodzie i przygotowujemy jakieś narzędzia do pracy. Podczas rozmowy, która się wywiązała słowo meaning dreams za słowem dowiaduje się, co się stało przez ostatnie kilka lat w moim domu. Wygląda na to ze przez jakiś czas nie było mnie tam. Najprawdopodobniej (jak wynika z późniejszej rozmowy) siedziałem w więzieniu za jakieś sprawy polityczne. Ale to nie jest ważne. Podczas rozmowy z ojcem dowiaduje się ze moja mama jest w szpitalu i oczekuje na operacje. Jest we Wrocławiu, więc daleko od miejsca gdzie mieszkam. W dodatku ojciec także ma jechać do tego szpitala na operacje. Spoglądam na mój rodzinny dom. Jest zaniedbany. Widzę zardzewiałe rynny, walący się garaż, gdzieś tam rozbitą i zaklejoną folią szybę. dream dictionary Spoglądam na sąsiednie domy i widzę, że z nimi czas także nie obszedł się łaskawie. Część stoi rozwalona, część jakoś jeszcze się trzyma. Pytam ojca o moje rodzeństwo. Starszy brat - pojechał do Niemiec. Nie odzywa się od dłuższego czasu. Starsza siostra - siedzi także w domu. Nie ma pracy dla kobiet w wieku powyżej trzydziestu pięciu lat. Młodszy brat - podziurawiony kulami w jakiejś wojnie gangów jako przypadkowy przechodzień. W tym momencie smutno mi się zrobiło.
Po przebudzeniu czułem ten smutek. Wgryzł się on w mój mózg, a ja nie mogłem się go pozbyć. Sam się dziwiłem, dlaczego tak mocno zareagowałem na zwykły sen. Po chwili myślenia doszedłem do wniosku, że nie chciałbym po prostu, aby taka przyszłość czekała moją rodzinę. Może nie chodzi o to, aby wszyscy byli bogaci "i żyli długo i szczęśliwie", ale to, co zaprezentował mi ten sen… jest złe.
Wielu AMowców często się kłóci z rodzicami. Nienawidzą ich. Taki wiek. Sam także niezbyt mocno ich wielbiłem, gdy z nimi mieszkałem. Teraz, gdy mieszkam w oddaleniu i spotykam się z nimi raz na trzy - cztery tygodnie trochę zmienił się mój stosunek zarówno do rodziny jak i do miasta. Rodzice przestali być tylko takimi osobami, które są i zawsze będą.dream interpretations Wiem, że mogą umrzeć. Czy i ty czytelniku zdajesz sobie sprawę, że twoi rodzice nie są nieśmiertelni? I że twoje rodzeństwo (o ile je posiadasz) też nie są kuloodporni? Przez oddalenie od moich bliskich zyskałem inna perspektywę. Wykrzywioną trochę przez tęsknotę i brak codziennych utarczek o zmywanie naczyń i takie tam - ale myślę już o swojej rodzinie w inny sposób. To nie są tylko ludzie, którzy mieszkają w tym samym domu, co ja. Mam z nimi wspólne wspomnienia, wspólne zainteresowania. Wiem, kiedy brat strzelał na strzelnicy, albo, kiedy mama wylądowała w gipsie, bo się zagapiła na pralkę. To jest to, co nas łączy.
Gdy jestem w domu wiele rzeczy jest prostszych. Nie musze myśleć o tym, co zjem dzisiejszego dnia na obiad. Nie musze kombinować, jak ogrzać mieszkanie. A jednocześnie wiem, że mogę być użyteczny kopiąc ogród. Coś, co kiedyś wydawało mi się mordęgą teraz jest miłą czynnością. Po prostu jestem przyzwyczajony do tego miejsca. To jest mój Dom. Nie mieszkanie gdzie spędzam czas pomiędzy jednymi zajęciami a drugimi. To jest mój Dom.
Tak samo zacząłem doceniać moje miasto. Kiedyś to było po prostu miejsce, w którym mieszkam. Kilka tysięcy domów i ileś tam bloków. Zawsze dziwiłem się, gdy mój kuzyn przyjeżdżający ze szkoły z internatem polecał nasze miasto innym. Prawił komplementy, jak by to było niewiadomo jak piękne miasteczko. Dziś, gdy zwiedziłem ostatnio kilka miast, traktuje Chojnice podobnie. Pięknie odrestaurowana starówka (dostaliśmy jakąś nagrodę za to) i ogólnie klimat bezpieczeństwa i małej równowagi. A jednocześnie supermarkety i wszystko, co jest potrzebne nowoczesnemu człowiekowi do życia.dream about Takie Duże Małe miasto. Tak samo moje osiedle. Gdy po raz pierwszy musiałem przejść w innym mieście przez grupę młodocianych gości wyglądających jak to mówił Alosza Afdiejew - "takie mordy, że bez wyroku po pięć lat" wspomniałem moje osiedle, gdzie mogłem przez 3 lata stawiać swojego górala praktycznie na widoku z ulicy i nikt się nim nie zainteresował.
Możecie potraktować tego arta jako majaczenia faceta, który wyrwany został ze swojego środowiska i tęskni po prostu do ciepłego domu i mamusi. No cóż - ja wiem, że taki powrót jest niemożliwy, bo po prostu każdy musi iść własną ścieżką. Ale chciałem wam - młodszym - coś przekazać: Czy wasze miasto naprawdę jest takie złe? Czy rzeczywiście wasza rodzina jest taka wkurzająca, jak o niej mówicie? Czy burza hormonów nie zamąciła wam całkowicie w głowie?

Chciałbym, abyście nie musieli się przekonywać jak bardzo zależało wam na Waszym mieście i Waszej rodzinie w sytuacji, która mi się
przyśniła.